Bardzo proszę o pomoc. Pięć lat temu mój brat poczuł się źle-został w ostatniej chwili zawieziony do szpitala.W trakcie tomografii przestał oddychać-zostały sparaliżowane drogi oddechowe.Wpadł w śpiączkę.Diagnoza odkleszczowe zapalenie mózgu i rdzenia.Po tygodniu zaczęto go wybudzać.Był sparaliżowany całkowicie-nie mógł nawet przełykać.Mógł tylko zamykać oczy.To był koszmar.Jak o tym myślę to łzy mi same lecą.To mój kochany,pelny życia brat.Po miesiącu na OIOMie zaczął ruszać stopami a po kolejnym miesiacu palcami jednej ręki. Podłączony do respiratora walczył, a my walczyliśmy z opieką medyczną.Dodam że brat od początku był w pełni świadomy. Po dwóch miesiącach przeniesiony do innego szpitala bez koniecznej rechabilitacji, bez nadzieji-zepchnięty na tzw. umieralnie. Po dwóch kolejnych miesiącach zabraliśmy go do domu. Moja mama-bohaterka, dzielna kobieta walczy już piąty rok. Opiekuje się dzień i noc-niestety pozostał paraliż rąk i czasami w oddychaniu wspomaga go respirator.Zmiany w psychice pozostały-brat czasami jest agresywny. Muszę coś zrobić i dla niego i dla mamy-proszę o pomoc-CO MOGĘ ZROBIĆ-czy istnieje w Polsce ośrodek gdzie mogą go chociaż zdiagnozować zacząć rehabilitować. MOże są jakieś sposoby leczenia-proszę o cokolwiek.
