Początkowo podejrzewali u mnie przepuklinę po lewej stronie( miałam wypukłość, bolało przy podnoszeniu ciężarów) byłam przygotowywana powoli do zabiegu usunięcia tego. lekarz skierował mnie na usg gdzie wyszło,że to nie przepuklina a powiększony lewy jajnik i woda w nim. Pojechałam do ginekologa, ten dał skierowania na marker nowotworowy... wyszedł ok po czym skierowanie do szpitala. Przy przyjęciu lekarz stwierdził - ma pani guza wielkość 4 cm, operacja jak najszybciej. O mało zawału tam nie dostałam.
Parę godzin później miałam robione kolejne usg i okazuje się nie ma guza...
w szpitalu zrobili mi dwa razy badania na marker nowotworowy - pierwszy wynik podobno bardzo zły, mam raka... powtórne badania - w normie Wypisują mnie ze szpitala, nie wiemy co pani jest...
Dostaje wypis - Zapalenie jajników oraz ostre zapalenie jajowodów.
Idę do swojego ginekologa ten mówi- pani nie miała żadnych zapaleń, coś musieli napisać z czegoś się rozliczyć...
- Dobrze ale co mi w takim razie jest?
- Nie wiem przykro mi to wszystko do widzenia...
Boje się.... a jeśli to jest rak? A ja nawet o tym nie wiem?